O stawach Brumov

Już miałem nakarmić mój wiecznie niezjedzony NC-é innym kawałkiem obrabianego przedmiotu, gdy coś zaczęło się ruszać za oknem warsztatu. Skierowałem oczy w tym kierunku i natychmiast otworzyłem je nieco szerzej ze zdumienia.
Na zewnątrz w deszczu dzika kaczka czaiła się wokół ogrodzenia fabryki, a za nią kucało dziesięć jej małych robotów (jak Indianie na szlaku wojennym). Dolne kończyny kaczątek wibrowały niesamowicie…